|
Uch, nie jest dobrze, zdecydowanie nie jest dobrze. |
|
Siema, córciu, co tam? |
|
Ginny: Tak jakby rodzę, ale poza tym okej.
Voldemort: Aha, no to w porządku. |
|
Voldemort: Zaraz, nie w porządku! Co, jeśli będziesz
miała chłopca? |
|
NA LITOŚĆ BOSKĄ, RODZĘ, TO JEST TWÓJ
NAJWIĘKSZY PROBLEM? |
|
Może przestaniecie panikować
i zrobicie coś konstruktywnego? |
|
(Dedrick chyba nie jest z tego powodu szczęśliwy) |
|
Dedrick: Ehm... to poradzisz sobie już sama, tak? |
|
O nie. |
|
Serio, Voldi? W takim momencie? |
|
Żegnajcie, czworonożni przyjaciele ;(. |
|
WYGLĄDA NA TO, ŻE NIE UDAŁO CI SIĘ
MNIE PRZECHYTRZYĆ. |
|
YEAAAAHHH, TOTALNIE RZĄDZĘ! |
|
Jeśli zastanawiacie się, co robi ten tłum przed domem,
no to... tak się składa, że w tej chwili są też
urodziny Mary... |
|
Powitajcie Gary'ego, przyjacielskiego ekscentryka
(tak naprawdę najpierw wylosował zły i szalony, ale
a) nie chcę powtarzać cech, b) nie chciałam dawać Ginny
takiego dziecka... ale wylosowanie takich cech w chwili
śmierci dziadka wygląda jak przeznaczenie :P) |
|
Ginny: Hm, nie masz poczucia, że coś jest nie w porządku?
Dedrick: Oprócz tego, że zostawiliśmy naszą jedyną córkę
pod opieką twojego psychopatycznego ojca? |
|
Jaime: Tak mi przykro, Ginevro, że... |
|
Ginny: Serio, weź te ręce, człowieku, jestem mężatką,
właśnie urodziłam dziecko. |
|
Dahlia: ...więc to jest środowisko, w którym mają
się wychowywać moje wnuki? |
|
Widzicie te iskierki wokół dziecka? Gary jest wróżką! |
|
Dżęder trwa. |
|
Serio, Ginny, myślałam, że już ci przeszła ta niechęć do Mary! |
|
Ginny: Ależ oczywiście, skoro mam syna,
mogę już ją kochać. |
|
Hermiona: ...ja jednak wolę to robić na odległość, pa!
(smutek trochę, bo Hermiona i Lilyanne się nie rozmnożyły
i nie wygląda na to, żeby miały zamiar) |
|
Ach... gdyby tata mógł być tu z nami... |
|
Ile zamieszania potrafi narobić jedno płaczące dziecko :D. |
|
Chlip... gdyby tata mógł to zobaczyć... |
|
Dedrick: Haha, udane urodziny, nieprawdaż? |
|
Ginny: Nie zwracaj na niego uwagi, ja już nauczyłam się
z tym żyć, dla dobra dzieci. |
|
Lepiej postaraj się przekonać mamusię, że jesteś
zdolnym dzieckiem. |
|
Kto tak pięknie stoi bez trzymanki? |
|
Wiem, Mary, życie jest ciężkie, lepiej przyzwyczajaj
się zawczasu. |
|
Ale hej, radzisz sobie całkiem nieźle. |
|
Od razu cię bardziej polubiłam, od kiedy masz brata! |
|
Bucktooth kontempluje jesienną jabłonkę. |
|
Nie mam pojęcia, co się stało, że kolor iskierek - a więc
i skrzydeł Gary'ego - zmienił się z granatowego na żółty.
Owszem, gra mi oczywiście crashowała po drodze, ale
zapisałam ją przezornie zaraz po jego urodzinach.
(Z drugiej strony później samoczynnie zmieniały mi się rasy
simów, więc skrzydła to przy tym pikuś). |
|
Aaa, Pan Darcy zmienił się w demona! |
|
Dahlia: Dom tej okropnej dziewuchy, która usidliła mojego
syneczka, wygląda jak zwykle patologicznie. |
|
Nawet zwierzęta są niewychowane. |
|
Naprawdę, tylko się zabić. |
|
Tak pięknie korzystasz z nocniczka... chlip... |
|
Wzruszyłam się do głębi. |
|
Moje dzieci takie zdolne. |
|
Mary wychowująca się w towarzystwie gnoma
i wymyślonego przyjaciela. Cóż, i tak masz lepiej
niż poprzednie pokolenie. |
|
Och... kiedy pomyślę, że tej porcelany dotykały
pośladki taty... |
|
Hej, gdzie macie następną część Greya? |
|
Awww <3 |
|
Mary nie daje faka duchom, jak prawdziwa artystka
jest skupiona na sobie. |
|
Hermiona: No i co z tego, że tata umarł? Wciąż jestem
wściekła, kiedy pomyślę, jak dał mi szlaban, kiedy
uratowałam dom od pożaru, jak musiałam gotować dla całej
rodziny, jak mieszkaliśmy w patologicznej ruderze,
oszczędzając pieniądze, żebyś ty miała ładny dom,
jak moja wyrodna matka nie mogła z nim wytrzymać
i mnie zostawiła, a on wtedy wziął urlop w pracy i się mną
zajmował, jak zawsze był dumny z tego, że jestem czarownicą i... |
|
...chyba w pewien sposób za nim tęsknię. |
|
Nie wyobrażasz sobie nawet, jak źle jest, mamusiu. |
|
Mój teść nie żyje, Ginevra nie może przejść nad tym do
porządku, mamy dwójkę małych dzieci, muszę pracować... |
|
Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem ciepły posiłek. |
|
Dahlia: Cóż, tak właśnie jest, kiedy nie słucha się matki.
A mówiłam, ożeń się z którąś tych miłych dziewcząt
od Sumarich, ale nie, ty musiałeś wiedzieć lepiej.
Dedrick: Masz na myśli tych, które są pasierbicami
mojego brata? |
|
Dahlia: Mimo wszystkich twoich błędów tak tego nie
zostawię. Wprowadzam się. |
|
Pan Darcy jest poruszony muzyką Mary. |
|
Ginny: Więc twój tata tak po prostu doprowadził do tego,
że twoja babcia się wprowadziła. Bez pytania mnie o zdanie.
"Ale o co ci chodzi, to tylko kilkanaście lat", tak mi powiedział,
i jeszcze, że myślał, że się ucieszę z towarzystwa mamusi.
Wiesz, mam nadzieję, że nie odziedziczyłaś po nim
zbyt wielu genów. |
|
Lilyanne: Więc znów zaprosiłaś mnie tutaj tylko po to,
żebym oglądała, jak twoje pomioty dorastają? |
|
Hermiona: No cóż, muszę w pewnym sensie przyznać rację,
dzieci są przerażające.
(wciąż żadna z nich się nie rozmnożyła :( ) |
|
Świetna stylówka, Fleur. |
|
Harry'ego urodziny też najwyraźniej nudzą :(. |
|
Beatrice jeszcze bardziej, stwierdziła, że pieprzy tę imprezę.
Tak btw to Belinda umarła, Bianka umarła, Voldi umarł,
a najstarsza Beatrice wciąż świetnie się trzyma. Z Albusem
zresztą było podobnie - żył długo potem, jak młodsi
o pokolenie Lucjusz, Severus, Remus i Syriusz zeszli
z tego padołu łez. |
|
Harry przeszedł do zwątpienia. |
|
Chrissy natomiast bardzo intensywnie odczuwa... coś :D. |
|
Serio, Dedrick, co jest z tobą nie tak, dlaczego tak śmieszą
cię urodziny twoich dzieci?
Ginny: Nie zwracaj na niego uwagi,
jest zwyczajnie upośledzony. |
|
*poof* |
|
Jaki słodziak :D (miałam jeszcze jedno podejście do
urodzin Gary'ego, ale za pierwszym razem gra mi scrashowała,
i dobrze - był wtedy o wiele bardziej podobny do Dedricka
(w ogóle myślałam, że dzieci mają zaprogramowany wygląd
już w momencie narodzin, wtf)) |
|
Biedne dziecko, twoja niedobra matka cię tu zostawiła... |
|
...ale nie martw się, babcia się tobą zajmie. |
|
Ale pieluchy powinien ci zmieniać kto inny |
|
Ginny: Więc, Lilyanne... jak ci się powodzi?
Lilyanne: Znakomicie, obie z Hermioną realizujemy się
zawodowo i nie mamy żadnych przeszkadzających bachorów.
Ginny: Myślałam tylko, że miałaś inne plany niż zostania
artystką cyrkową... |
|
Lilyanne: Co ty w ogóle o mnie wiesz?! |
|
Lilyanne: Wiesz, jak to jest żyć z brzemieniem
niespełnionych ambicji ojca? Ciągle tylko słyszeć
"Hermiona to, Ginevra tamto?"
Ginny: Okej, przepraszam, nie przy dzieciach! |
|
Lilyanne: Żeby mi się to więcej nie powtórzyło. |
|
Fleur ma minę, jakby nie zamierzała nigdy nikomu
oddać Mary. |
|
Ginny: Em, wiem, że wciąż jesteś niestabilna
po tym poronieniu, ale... |
|
Fleur: Znów chcą nas rozdzielić, skarbie, ale nie martw się,
zawsze będę cię kochać. |
Nie mam pojęcia, co się stało, ale Fleur była w ciąży z Lucjuszem, a dziecko nigdy się nie urodziło. Albo zaszła w tę ciążę przy którymś z moim niezliczonych crashy gry i nie zdążyłam zaklepać tego zapisaniem, albo w międzyczasie stała się emerytką (tzn. to są imo najbardziej prawdopodobne możliwości, ale znając Simsy, możliwa jest też "bo tak"). Może to i lepiej, bo o ile pamiętam, Lucjusz już na tym etapie nie żył.
Ty się złościsz, że siostry Ginny się nie rozmnażają, a mnie do białej gorączki doprowadza w Sims 3 zjawisko dzieci z rzyci.
OdpowiedzUsuńKota, osiągnąwszy stosowny wiek, wyprowadził się z domu, wbił do wypasionej willi Wolffów, zagłodził gospodarzy (mam tyle pięknych screenów, że chyba zostawię je na wieczną pamiątkę) i przejął domostwo na własność, ja natomiast wróciłam do grania Singerami (czyt. Amisią, która jest na wiecznej diecie, bo odziedziczyła po Magdzie bycie smukłą inaczej. Jak na złość cała piątka braci wdała się w szczupłego Shaloma, smuteczek). No i patrzę ci ja wczoraj na drzewo genealogiczne i co widzę? Kota ma syna. Którego najwyraźniej przyniósł mu bocian, ponieważ dziecko nie ma matki.
Serio, ja rozumiem małżeństwa między simami, romanse między sąsiadami - ale co to za bezsens, żeby samotnemu singlowi z nieba spadał dzieciak?
Anyway, żeby nie było, że marnuję cały komentarz na marudzenie o Singerach - simświat bez Voldiego nie będzie tak sam :(
Bardzo w stylu Koty. (U mnie też sytuacja u Schreave'ów rozwija się mocno kanonicznie, może w następnym odcinku będzie opis). Co do dzieciaka, to może adoptował? Albo zabrnął w samouwielbieniu tak daleko, że postanowił się sklonować?
UsuńNie wiem, ale i tak jestem przygnębiona - Kota miał być samotnym, zimnym artystą ;_;
UsuńNiecierpliwie czekam na opis!
BORZE, TO BYŁA REINKARNACJA VOLDZIA, A TY WSZYSTKO ZEPSUŁAŚ! xD ;-;
OdpowiedzUsuń^THIS, dałabym lajka, ale nie można, #TeamLordGarymord
UsuńNo i - wiem, że historie Potterowych bohaterów w tym simświecie nie są zbyt kanoniczne (a wręcz przeciwnie, ekhm); ale umierający Voldzio jest z kolei za bardzo niekanoniczny! Powinien mieć chociaż wensza-horkruksa. Albo skierować Śmierć do Harry'ego, też horkruksa, żeby go zaśmierciował w zamian za Voldiego. :C
Oj weźcie, Gary jest na to za słodki (chociaż to byłaby niezła zmyłka, ta buzia blond aniołka i te cechy).
UsuńJak to są niekanoniczne? Harry poślubiający rudą czarownicę nie jest kanoniczny? Super hot Draco i armia córek Voldemorta nie są kano... uhm.
No przecież ma kota-horkruksa, Nagini wciąż żyje!
Dumbledore robiący dzieci Fleur i Fleur kręcąca ze starym Malfoyem są superkanoniczni też.
UsuńAle jak Voldi nie żyje, a jego horkruks tak, to co to za horkruks, chiński jakiś chyba. :<
No przecież w książce z Voldim było prawie tak samo, niby umarł, ale przetrwał dzięki horkruksom. Tak że jeszcze możecie zostać zaskoczeni!
UsuńTO JUŻ NIE BĘDZIE TO SAMO. IMPERATYW DZIAŁAŁ, A TYM U PRZESZKODZIŁAŚ, NIE WYBACZĘ CI TEGO.
UsuńTy mu* z tego wszystkiego aż mi spacja źle wskoczyła
UsuńProtestuję przeciwko podwójnemu losowaniu. :c
OdpowiedzUsuńTo sobie protestuj, hłehłehłe.
Usuń